To pierwsza książka od (zbyt) długiego czasu, którą zdecydowałam się przeczytać po polsku. Po pierwsze za względu na to, że w polskiej wersji została mi ona podarowana :). Po drugie, że ciężko było mi przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz miałam w ręku polską lekturę. Tak więc postanowiłam to zmienić. Książka już z samego początku bardzo przyciągnęła mnie do siebie swoim opisem: klasyczna opowieść o migracji amerykańsko-żydowskiej, skupiająca się przede wszystkim na świecie małego chłopca, przeżywającego bardzo mocno wyjazd z kraju i nie mogącego odnaleźć się w nowym miejscu.
Aklimatyzację w amerykańskich slamsach nie ułatwiają mu dodatkowo bardzo trudne warunki rodzinne. Szczególnie wspaniała jest druga część książki, w której to na jaw wychodzi źródło tytułu powieści i która napisana jest w sposób niezwykle oryginalny. Dramat odgrywający się w głowie małego migranta, przeplatany z tragediami rodzinnymi i watkami seksualnymi robi duże wrażenie i sprawia, ze książkę trudno przeczytać na raz. Zdecydowanie polecam osobom chcącym dowiedzieć się więcej o życiu Nowego Jorku sprzed ponad 90 lat z perspektywy migranta.